- Za to że jesteś jedyną dziewczyną która z nami w to gra musisz robić i wyzwanie i pytanie. - powiedział jeden chłopak i uśmiechnął się syderczo.
- Jesteście chamsy - parsknęłam i czekałam aż Biebs coś powie.
- Pytanie... Czemu nie chciałaś pocałować Brajana? - zapytał zaciekawiony.
- Bo.. Ja.. Nigdy się nie całowałam. - przewróciłam oczami.
Każdy był zdziwiony, że ja.. Taka dziewczyna i się nigdy nie całowała.
- Wyzwanie - kontynuował - powiedz że mnie kochasz. - uśmiechnął się.
Usiadłam na wprost niego. Dzieliło nas zaledwie 15cm, spojrzałam mu w oczy.
- Kocham Cię - wydukałam i pocałowałam go w policzek.
- Tego nie musiałaś - dodał gdy odchodziłam na swoje miejsce.
- Może chciałam? - lekko się zaśmiałam.
Gdy już chciałam łapać butelkę by kręcić zadzwonił dzwonek, każdy z niechęcią wstał i maszerował w stronę szkoły. Niektóre dziewczyny do mnie podeszły i jedna z nich powiedziała.
- Ale masz farta że zadajesz się z Bieberem, wygląda jakby się w Tobie zakochał..
- Zazdroszczę - dodała druga.
- Ej dziewczyny, nie ma czego serio.. Ja nic nie czuje do Biebsa i nie mam zamiaru z nim nic ten. Także on jest wolny, możecie spokojnie do niego startować. Jesteście piękne, mądre. Więc powodzenia. - Puściłam im oczko.
- Kochana jesteś Claudia i w dodatku bardzo miła i ładna. - Powiedziały oddalając się ode mnie.
Gdy już szłam w stronę szkoły ktoś zakrył mi oczy i szepnął do ucha 'zgaduj kto'. Nie zgadłam, po chwili odwróciłam się i był to Mati, prawie najprzystojniejszy chłopak ze szkoły. Znaliśmy się tylko z różnych portali internetowych.
- Hej.. - wydukałam lekko się uśmiechając. Jego twarz była ode mnie tylko 5cm.
- Piękna jesteś, jak się zawstydzasz, Cadi. - Pocałował mnie w policzek i pożegnał się bo szedł na lekcje.
Gdy już byłam przy sali kolejne dziewczyny się do mnie zwróciły.
- Skąd znasz Matta? - zapytała zdziwiona jedna.
- Z facebook'a tylko. - zaśmiałam się.
- Kim dla Ciebie on jest? - dodała szybko druga.
- Czy to komisariat? Dziewczyny, spokojnie. On jest tylko znajomym. Ledwo go znam. - dodałam wchodząc do sali na matematykę.
Usiadłam sama w przedostatniej ławce od okna. Podbiegło kilku chłopaków, każdy chciał ze mną usiąść.
- Wybaczcie, ale wy już macie pary do siedzenia.. Pani nie pozwala się przesiadać. Biebs - siadaj. - dodałam.
Każdy odszedł i Juju ze mną usiadł. I tak słuchałam cały czas Pani i nie patrzyłam na innych ani z nikim nie gadałam. Chciałam po prostu nie tracić czasu w domu i się tego uczyć. Po kilku lekcjach zadzwonił dzwonek. Nareszcie do domu. - Powiedziałam cicho sama do siebie.
- Niezupełnie - powiedział Bieber - Idziesz z nami do parku, prooosze, chodź. - uśmiechnął się.
- No dobra, jakoś wytrzymam. - powiedziałam wychodząc z sali.
Pomaszerowałam na dół do swojej szafki. Zostawiłam książki i wędrowałam w stronę parku z samymi chłopakami. Na jednej z ławek siedział Mati. Pomachał mi, puścił oczko i podarował piękny uśmiech. Zrobiłam to samo. Justin się na mnie krzywo popatrzył i poszedł dalej. Usiedliśmy pod drzewem tam gdzie ostatnio. Czas szybko zleciał, rozmawiałam z wszystkimi. Dziewczyny przechodziły i się na mnie chamsko patrzyły.
- Nie przejmuj się, zazdrosne są po prostu. - powiedział Angus.
- Trochę mnie to przysmuca. Nie jest to za przyjemne. - Powiedziałam lekko unosząc brwi.
- Ej wybaczcie, ale ja już idę. Muszę odrobić lekcje, zjeść i naszykować się na spotkanie. Więc pa. Buziaczki - zaśmiałam się. Gdy ja odchodziłam wszyscy się rozeszli. Justin i Brajan szli razem ze mną, ze względu na to że mieszkamy na tym samym osiedlu. Co chwila z którymś gadałam. Biebs mnie nawet raz za rękę złapał. A we mnie się zagotowało. Nie wiem czemu to mnie tak.. potrząsło. Niesamowite. Niedaleko mojego domu mieszkał Brajan. Więc odprowadziliśmy go. Pożegnałam się z nim przytuleniem i poszłam w swoją stronę z Justinem. Ciągle patrzył mi w oczy. Uśmiechał się. Puszczał oczka. Był taki kochany. Gdy byliśmy już na wprost mojego domu miałam już odchodzić gdy Bieber złapał mnie za rękę i pociągnął do siebie. Tak jakby jednym podaniem ręki chciał dotknąć mojego serca swoim sercem. Było to piękne. Dałam mu buziaka w policzek. Należał mu się.
- Przyjdę po Ciebie za 2 godziny. - Uśmiechnął się i patrzył jak wchodzę do środka. Jak zamknęłam drzwi dopiero odszedł. Przez chwile stałam oparta o drzwi tyłem. - Czyżby się zakochałam? - niemożliwe. Pomyślałam i poszłam w stronę kuchni. Stał tam Kuba.
- A mówiłaś że go nie lubisz.. - pokiwał głową.
- Nie znałam go, wydaje się spoko. A i wychodzę za 2 godziny. - dodałam szybko.
- A ja teraz. - uśmiechnął się podnosząc brwi.
- Gdzie już idziesz?
- Mam korki z matematyki, Keyla będzie mnie uczyć. - oblizał usta.
- Ty i korki? przecież z matematyki masz same dobre oceny.. - zaśmiałam się.
- Z ostatniego testu dostałem mierny, więc muszę się pouczyć. Wychodzę! Pa! - wyszedł i trzasnął drzwiami.
Ja szybko poszłam do kuchni, zjadłam obiad który leżał na stole i pomaszerowałam na górę, w godzinę odrobiłam lekcje. Podeszłam do szafy i wyjęłam panterkowe legginsy i czarną bokserkę. Włosy związałam w koka i do tego założyłam czarne baleriny. Powędrowałam do łazienki poprawić makijaż. Dodałam tylko chude kreski i byłam gotowa. Zostało mi 15 minut. Postanowiłam że ogarnę pokój. Było już za 5 min 17-asta. Stałam przy drzwiach i czekałam aż zadzwoni dzwonek. Ciągle w myśli miałam co się dziś wydarzy. Po chwili usłyszałam dzwonek. Od razu złapałam za drzwi i otworzyłam. Stał w nich Justin. Który od razu gdy mnie zobaczył podbiegł i mnie przytulił. - Tak krótko Cię nie widziałem, a tak się stęskniłem. - Wyszeptał i pocałował mnie lekko w policzek. Odsunął się i złapał mnie za rękę. - Chodźmy - Powiedział i się uśmiechnął. Zamknęłam drzwi i szliśmy w stronę jego domu. W głowie miałam tysiące myśli. Co się stanie. Czy ja go kocham. Kim on w końcu dla mnie jest. Czy go lubię a może nienawidzę.
Dość długo to dodawałam, bo jak już piszę to ktoś mi przeszkadza, albo goście, albo mama..
Podoba wam się ta część? czy trochę nudna? Ciekawi was co się tam w domu wydarzy?
Czekam na komentarza Kochani! :) Dziękuje że jesteście i to czytacie :)
Jeżeli komuś się nudzi, to pytajcie : http://ask.fm/Sticzeq
Tylko nie pytajcie kiedy następna część, jak napiszę to dodam, buziaki :*
niedziela, 28 kwietnia 2013
środa, 24 kwietnia 2013
Część VIII
Przebudziłam się koło 7. Miałam 2 godziny by się naszykować. Usiadłam na łóżku myśląc o tym jak mi się nie chce wstawać. Czułam ból w plecach. Musiałam źle usnąć. Po kilku minutach spróbowałam wstać. Za 1 razem się nie udało. Lecz za 2 jakoś wstałam i pomaszerowałam do łazienki. Przejrzałam się w lustrze i wyglądałam masakrycznie. Związałam włosy w kitkę i przemyłam twarz. Po tym czynie wyjęłam z szafki kosmetyki i zaczęłam się malować. Tym razem nie tak bardzo jak wczoraj. Zsunęłam z siebie pidżamę i przyglądałam się w lustrze w samej bieliźnie. Po chwili znalazłam się już w pokoju i ubierałam naszykowane ciuchy. Założyłam krótkie jeansowe spodenki, jasno-różową bokserkę i czarny sweterek. Włożyłam balerinki i zobaczyłam która godzina. Było po 8. Za pół godziny musiałam wyjść. Spakowałam szczotkę do włosów do torby i powędrowałam na dół coś zjeść. Otworzyłam drzwi od kuchni i ujrzałam Jackoba. Jak zwykle wyglądał jak ciacho. Szkoda że to mój brat.
- Dzień dobry - zaczęłam rozmowę.
- Cześć, wyspana? - uśmiechnął się.
-Tak, chyba tak.
Przerwał nam dzwonek jego telefonu. Usłyszałam na dzwonku Biebera.
- No co Ty.. Żartujesz? Bieber? serio? - zrobiłam wrogą minę.
- Serio. - pokazał ząbki.
- Zawieziesz mnie?
- Dziś nie mogę, sorry.
- Ok. - zatrzasnęłam drzwi.
Kupie sobię coś w szkolę. Szybko złapałam za torbę i wyszłam. Gdy już szłam w stronę szkoły, ktoś mnie złapał za ramię.
- Mogę iść z Tobą? - usłyszałam ciepły głos. Nie sądziłam że to on.
- Bieber.. A Ty nie jeździsz samochodem? - podniosłam brew.
- Wole chodzić pieszo, to mogę? - uśmiechnął się.
- Ok. Nie mam nic przeciwko. - powiedziałam to tylko z grzeczności, nie chciałam by ze mną szedł.
- Co tam? - zagłuszył ciszę.
- A jak ma być u mnie? Źle. A tam? - przewróciłam oczami.
- Też źle. Nie jesteś sama.
- Co? serio? U Ciebie źle? Czemu? - zapytałam zdziwiona.
- Po prostu mam problemy. Raczej Cię one nie obchodzą.
- A co jeśli obchodzą? - lekko się do niego przysunęłam.
- Jeśli tak, to się ze mną bliżej poznaj. Wtedy będę miał pewności że mogę ci zaufać, shawty.
- Eh.. - jęknęłam.
- Dobra - dodałam.
- To jak? widzimy się dziś? - uśmiechnął się.
- Dziś czwartek?
- Tak. - szybko odpowiedział.
- Więc zgoda, nie mam planów.
- Miło będzie, obiecuje. - Lekko mnie popchnął.
- Jakoś w to nie wierzę, pewnie będą fanki, paparazzi. - wzruszyłam ramionami.
- Będziemy u mnie. Bezpieczni. - uśmiechnął się.
Zanim się otrząsnęliśmy staliśmy już przed salą od historii.
- Pełno dziewczyn się koło niego kręciła. Chciały autografy, zdjęcia.
- No idź sobie z nimi porób zdjęcia a nie przy mnie stoisz. - powiedziałam lekko unosząc drzwi.
- Po chwili tak z nie nacka przytulił mnie i dał buziaka w policzek. Uśmiechnął się. Wolał stać ze mną niż iść do nich.
- Wole być przy Tobie - szepnął mi do ucha.
- Miło - uśmiechnęłam się.
Po chwili przyszli wszyscy z klasy. Staliśmy pod salą i czekaliśmy na panią. Jednak ona się nie zjawiła. Poszłam z Bieberem do dyrektorki i ona powiedziała żebyśmy wyszli do parku przed szkołą na 2 godziny. Bo akurat mieliśmy mieć 2 godz historii. Ucieszyłam się Znalazłam fajne miejsce pod drzewem i usiadłam. Po chwili dosiedli się chłopaki. Ja sama i 10 chłopaków. Dość ciekawie. Jednak przy mnie i tak siedział Biebs. Przyczaiłam że ciągle się do mnie przybliża. Po chwili jednak z kolegów powiedział.
- Bieber, co Ty. Zakochałeś się? - zaśmiał się.
- A nie widać? - dodał drugi kolega, a wszyscy popadli w śmiech.
- Skończcie. - powiedział Juju wkurzony.
- Zagrajmy w butelkę! - zaproponowałam.
Każdy się zgodził. Usiedliśmy w kółku i wyjęłam butelkę z torby. Ja kręciłam. Butelka wskazała na mojego kolegę, Angusa.
- Pytanie czy wyzwanie?
- Pytanie - uśmiechnął się.
- Imię dziewczyny która ci się najbardziej podoba z naszej szkoły.
- Ty - wykrztusił.
Zaśmiałam się lekko i teraz on kręcił. Trafiło na Brajana. Wyszczerzył ryjek.
- Wyzwanie - wybrał.
- Daj buziaka Claudii.
Justin zadrgnął, widać było w nim zdenerwowanie.
- W policzek czy usta? - spytał Brajan.
- Usta. - Krzyknęli chłopaki.
- Ej! w usta nie! nie zgadzam się. - skrzywiłam twarz.
Dał mi buziaka w policzek i zakręcił. Trafiło na Biebera.
- Pytanie czy wyzwanie? - zaśmiał się.
- Pytanie - wymamrotał.
Zdenerwowałeś się jak Brajan miał całować Claudie? Poczułeś się zazdrosny? Zapytał. A każdy słuchał z ciekawością.
- Tak - wykrztusił.
Zdziwiłam się bo ledwo mnie znał a już mu zależało.
- Kręć - krzyknęli wszyscy.
- Trafiło na mnie. - Przestraszyłam się.
Następna część już napisana, tylko muszę ją przepisać na kompa :*
Komentujcie! bo nie wiem czy to ktoś czyta :(
- Dzień dobry - zaczęłam rozmowę.
- Cześć, wyspana? - uśmiechnął się.
-Tak, chyba tak.
Przerwał nam dzwonek jego telefonu. Usłyszałam na dzwonku Biebera.
- No co Ty.. Żartujesz? Bieber? serio? - zrobiłam wrogą minę.
- Serio. - pokazał ząbki.
- Zawieziesz mnie?
- Dziś nie mogę, sorry.
- Ok. - zatrzasnęłam drzwi.
Kupie sobię coś w szkolę. Szybko złapałam za torbę i wyszłam. Gdy już szłam w stronę szkoły, ktoś mnie złapał za ramię.
- Mogę iść z Tobą? - usłyszałam ciepły głos. Nie sądziłam że to on.
- Bieber.. A Ty nie jeździsz samochodem? - podniosłam brew.
- Wole chodzić pieszo, to mogę? - uśmiechnął się.
- Ok. Nie mam nic przeciwko. - powiedziałam to tylko z grzeczności, nie chciałam by ze mną szedł.
- Co tam? - zagłuszył ciszę.
- A jak ma być u mnie? Źle. A tam? - przewróciłam oczami.
- Też źle. Nie jesteś sama.
- Co? serio? U Ciebie źle? Czemu? - zapytałam zdziwiona.
- Po prostu mam problemy. Raczej Cię one nie obchodzą.
- A co jeśli obchodzą? - lekko się do niego przysunęłam.
- Jeśli tak, to się ze mną bliżej poznaj. Wtedy będę miał pewności że mogę ci zaufać, shawty.
- Eh.. - jęknęłam.
- Dobra - dodałam.
- To jak? widzimy się dziś? - uśmiechnął się.
- Dziś czwartek?
- Tak. - szybko odpowiedział.
- Więc zgoda, nie mam planów.
- Miło będzie, obiecuje. - Lekko mnie popchnął.
- Jakoś w to nie wierzę, pewnie będą fanki, paparazzi. - wzruszyłam ramionami.
- Będziemy u mnie. Bezpieczni. - uśmiechnął się.
Zanim się otrząsnęliśmy staliśmy już przed salą od historii.
- Pełno dziewczyn się koło niego kręciła. Chciały autografy, zdjęcia.
- No idź sobie z nimi porób zdjęcia a nie przy mnie stoisz. - powiedziałam lekko unosząc drzwi.
- Po chwili tak z nie nacka przytulił mnie i dał buziaka w policzek. Uśmiechnął się. Wolał stać ze mną niż iść do nich.
- Wole być przy Tobie - szepnął mi do ucha.
- Miło - uśmiechnęłam się.
Po chwili przyszli wszyscy z klasy. Staliśmy pod salą i czekaliśmy na panią. Jednak ona się nie zjawiła. Poszłam z Bieberem do dyrektorki i ona powiedziała żebyśmy wyszli do parku przed szkołą na 2 godziny. Bo akurat mieliśmy mieć 2 godz historii. Ucieszyłam się Znalazłam fajne miejsce pod drzewem i usiadłam. Po chwili dosiedli się chłopaki. Ja sama i 10 chłopaków. Dość ciekawie. Jednak przy mnie i tak siedział Biebs. Przyczaiłam że ciągle się do mnie przybliża. Po chwili jednak z kolegów powiedział.
- Bieber, co Ty. Zakochałeś się? - zaśmiał się.
- A nie widać? - dodał drugi kolega, a wszyscy popadli w śmiech.
- Skończcie. - powiedział Juju wkurzony.
- Zagrajmy w butelkę! - zaproponowałam.
Każdy się zgodził. Usiedliśmy w kółku i wyjęłam butelkę z torby. Ja kręciłam. Butelka wskazała na mojego kolegę, Angusa.
- Pytanie czy wyzwanie?
- Pytanie - uśmiechnął się.
- Imię dziewczyny która ci się najbardziej podoba z naszej szkoły.
- Ty - wykrztusił.
Zaśmiałam się lekko i teraz on kręcił. Trafiło na Brajana. Wyszczerzył ryjek.
- Wyzwanie - wybrał.
- Daj buziaka Claudii.
Justin zadrgnął, widać było w nim zdenerwowanie.
- W policzek czy usta? - spytał Brajan.
- Usta. - Krzyknęli chłopaki.
- Ej! w usta nie! nie zgadzam się. - skrzywiłam twarz.
Dał mi buziaka w policzek i zakręcił. Trafiło na Biebera.
- Pytanie czy wyzwanie? - zaśmiał się.
- Pytanie - wymamrotał.
Zdenerwowałeś się jak Brajan miał całować Claudie? Poczułeś się zazdrosny? Zapytał. A każdy słuchał z ciekawością.
- Tak - wykrztusił.
Zdziwiłam się bo ledwo mnie znał a już mu zależało.
- Kręć - krzyknęli wszyscy.
- Trafiło na mnie. - Przestraszyłam się.
Następna część już napisana, tylko muszę ją przepisać na kompa :*
Komentujcie! bo nie wiem czy to ktoś czyta :(
niedziela, 21 kwietnia 2013
Część VII
Rozejrzałam się po sali i zamilkłam. Siedział tam Bieber. W głowie pomyślałam, czy to jest jakiś żart? Skapnęłam się że przestałam mówić, a więc kontynuowałam. - Jestem nową uczennicą tej szkoły. Przyjechałam niedawno z małego miasteczka.
- Dobrze, jak się nazywasz? - odpowiedziała mi Pani profesor.
- Claudia Hudgens, prze pani. - uśmiechnęłam się szeroko.
-Witamy Cię w klasie, miło Cię poznać. - odwzajemniła uśmiech.
- Gdzie mam usiąść?
- Z Bieberem, ponieważ reszta miejsc zajęta, pewnie się ucieszysz. - posłała mi uśmiech.
- Jakoś nie bardzo.. - wymamrotałam idąc na miejsce.
Dziwnie się czułam, każdy się na mnie patrzył. Chłopaki wzdychali. Dziewczyny obgadywały, no ale cóż mogłam zrobić. Usiadłam koło niego z niechęcią, odsunęłam się do końca ławki i słuchałam nauczycielki. Po chwili poczułam czyjś dotyk na mym ramieniu.
- Słucham?! - wypowiedziałam cicho ze zdenerwowaniem.
- Piękna jesteś, shawty. - usłyszałam cichy głos Biebera.
- Znów Ty? Jezu, chce stąd jak najszybciej wyjść. - wymamrotałam opierając się o rękę.
- Czemu mnie tak nie lubisz? Zrobiłem Ci coś? niestety siedzimy w tej sali 5 godzin no i jedynie na przerwy wychodzimy. - patrzył na mnie z takim kochanym wzrokiem.
- Nic mi nie zrobiłeś, ale jesteś żałosny, nie mam zamiaru z tobą rozmawiać. - odwróciłam się, posyłając mu chamskie spojrzenie.
- Odpowiedz mi chociaż, czemu mnie tak nie lubisz... - poprosił.
- Po prostu, nie cierpię cię za wszystko. Za to że za 'nic' masz pieniądze i udane życie, zarabiasz nawet chodząc do szkoły... - Wreszcie to powiedziałam.
- Moje życie nie jest takie udane. - odpowiedział.
- Bieber i Hudgnes zaraz dostaniecie uwagę! Cicho!
Wstałam i przeprosiłam.
Więcej sie do niego już nie odezwałam przez reszte dnia. Ciągle myślałam, a co jeżeli on serio nie ma udanego życia? co jeśli on tylko udaje? te 2 pytania krążyły mi po głowie przez parę godzin. Pod koniec wszystkich lekcji rozmawiałam chwilę z Brajanem, dowiedziałam się że mieszka koło mnie. Ucieszyłam się. Powiedział że możemy razem wracać. Zgodziłam się. A Justin przyglądał się nam ciągle. Poszłam w stronę szafek razem z Brajanem, zanieśliśmy książki i wyszliśmy na dwór. Do domu wracaliśmy przez park, żeby dłużej pogadać i iść na lody. On był całkiem spoko, nareszcie jakiś kolega.
- Lubisz tego Biebera? - zapytałam ciekawiąc się.
- Nie przeszkadza mi, ale nie interesuje się nim, niech żyje. - odpowiedział uśmiechając się.
- No rozumiem. - uciszyłam się.
- A Ty go nie lubisz, prawda? - zakończył ciszę po kilku sekundach.
- No nie lubię, jest strasznym debilem! - uniosłam głos.
- Czemu? co on ci takiego zrobił? - zapytał, robiąc dziwną minę.
- Nic nie zrobił, ale po prostu go nie trawię.
- A podoba Ci się? - ciekawiło go to. Widziałam.
- Jest przystojny, ma spoko głos... Ale jakoś mnie nie kręci. - zaprzeczyłam.
- No rozumiem, dobra, chodźmy już do domu, bo twój ojciec będzie się niecierpliwił.
Odprowadził mnie pod sam dom, było po 15. Pożegnaliśmy się buziaczkiem i weszłam do domu.
- Hej tato! - uśmiechnęłam się do niego.
- Hej Claudia, jak po szkolę? zaraz będzie obiad. - odwzajemnił uśmiech.
- W porządku, tylko...
- tylko?
- chodzę do klasy z Bieberem, załamka!
- Oj córciu, jeszcze się w nim zakochasz. - zaśmiał się.
- Zgłupiałeś? - usiadłam i czekałam na obiad.
Gdy mi podał złapałam za talerz i pomaszerowałam na górę do siebie. Nareszcie przywieźli mi meble, jej.. Super! Mój pokój był teraz taki ładny. Strasznie mi się podobał. Usiadłam, jadłam i się rozglądałam po pokoju. Po 15 minutach zadzwoniła Nathy, rozmawiałam z nią chwilę a potem wzięłam się za lekcje, nic jej nie mówiłam że jestem w klasie z Bieberem. Było już po 17. Gdy skończyłam, pomaszerowałam do łazienki się załatwić i wykąpać. Wzięłam bieliznę i ręczniki do łazienki i zaczęłam się rozbierać, włączyłam radio i słuchałam muzyki. Gdy już sie zanurzyłam w radiu puścili coś takiego jak ' godzina z Bieberem' czyli przez całą godzinę leciały jego piosenki. Nie chciało mi się tego wylączać. Po kilku piosenkach nawet mi się spodobała jedna ` Be Alright `. Gdy skończyłam się myć, wysuszyłam włosy i wytarłam się. Założyłam bieliznę i lekko związałam włosy w kitkę. Szybko pobiegłam na łóżko i przykryłam się kołdrą. Złapałam za telefon i niestety nie było żadnych sms, ani połączeń. ' Forever alone ' pomyślałam. Dopiero 20 więc jeszcze wstałam z łóżka, spakowałam się i włączyłam tv. Obejrzałam film który akurat leciał. Do szkoły miałam na 9. Po chwili myślenia o całym dniu zasnęłam z nadzieją na lepsze jutro.
Macie tu taki dłuższy :)
dlatego że tyle czekaliscie ;*
przepraszam że tak długo, ale zajęta byłam, mało czasu, nauka i w ogóle.
- Dobrze, jak się nazywasz? - odpowiedziała mi Pani profesor.
- Claudia Hudgens, prze pani. - uśmiechnęłam się szeroko.
-Witamy Cię w klasie, miło Cię poznać. - odwzajemniła uśmiech.
- Gdzie mam usiąść?
- Z Bieberem, ponieważ reszta miejsc zajęta, pewnie się ucieszysz. - posłała mi uśmiech.
- Jakoś nie bardzo.. - wymamrotałam idąc na miejsce.
Dziwnie się czułam, każdy się na mnie patrzył. Chłopaki wzdychali. Dziewczyny obgadywały, no ale cóż mogłam zrobić. Usiadłam koło niego z niechęcią, odsunęłam się do końca ławki i słuchałam nauczycielki. Po chwili poczułam czyjś dotyk na mym ramieniu.
- Słucham?! - wypowiedziałam cicho ze zdenerwowaniem.
- Piękna jesteś, shawty. - usłyszałam cichy głos Biebera.
- Znów Ty? Jezu, chce stąd jak najszybciej wyjść. - wymamrotałam opierając się o rękę.
- Czemu mnie tak nie lubisz? Zrobiłem Ci coś? niestety siedzimy w tej sali 5 godzin no i jedynie na przerwy wychodzimy. - patrzył na mnie z takim kochanym wzrokiem.
- Nic mi nie zrobiłeś, ale jesteś żałosny, nie mam zamiaru z tobą rozmawiać. - odwróciłam się, posyłając mu chamskie spojrzenie.
- Odpowiedz mi chociaż, czemu mnie tak nie lubisz... - poprosił.
- Po prostu, nie cierpię cię za wszystko. Za to że za 'nic' masz pieniądze i udane życie, zarabiasz nawet chodząc do szkoły... - Wreszcie to powiedziałam.
- Moje życie nie jest takie udane. - odpowiedział.
- Bieber i Hudgnes zaraz dostaniecie uwagę! Cicho!
Wstałam i przeprosiłam.
Więcej sie do niego już nie odezwałam przez reszte dnia. Ciągle myślałam, a co jeżeli on serio nie ma udanego życia? co jeśli on tylko udaje? te 2 pytania krążyły mi po głowie przez parę godzin. Pod koniec wszystkich lekcji rozmawiałam chwilę z Brajanem, dowiedziałam się że mieszka koło mnie. Ucieszyłam się. Powiedział że możemy razem wracać. Zgodziłam się. A Justin przyglądał się nam ciągle. Poszłam w stronę szafek razem z Brajanem, zanieśliśmy książki i wyszliśmy na dwór. Do domu wracaliśmy przez park, żeby dłużej pogadać i iść na lody. On był całkiem spoko, nareszcie jakiś kolega.
- Lubisz tego Biebera? - zapytałam ciekawiąc się.
- Nie przeszkadza mi, ale nie interesuje się nim, niech żyje. - odpowiedział uśmiechając się.
- No rozumiem. - uciszyłam się.
- A Ty go nie lubisz, prawda? - zakończył ciszę po kilku sekundach.
- No nie lubię, jest strasznym debilem! - uniosłam głos.
- Czemu? co on ci takiego zrobił? - zapytał, robiąc dziwną minę.
- Nic nie zrobił, ale po prostu go nie trawię.
- A podoba Ci się? - ciekawiło go to. Widziałam.
- Jest przystojny, ma spoko głos... Ale jakoś mnie nie kręci. - zaprzeczyłam.
- No rozumiem, dobra, chodźmy już do domu, bo twój ojciec będzie się niecierpliwił.
Odprowadził mnie pod sam dom, było po 15. Pożegnaliśmy się buziaczkiem i weszłam do domu.
- Hej tato! - uśmiechnęłam się do niego.
- Hej Claudia, jak po szkolę? zaraz będzie obiad. - odwzajemnił uśmiech.
- W porządku, tylko...
- tylko?
- chodzę do klasy z Bieberem, załamka!
- Oj córciu, jeszcze się w nim zakochasz. - zaśmiał się.
- Zgłupiałeś? - usiadłam i czekałam na obiad.
Gdy mi podał złapałam za talerz i pomaszerowałam na górę do siebie. Nareszcie przywieźli mi meble, jej.. Super! Mój pokój był teraz taki ładny. Strasznie mi się podobał. Usiadłam, jadłam i się rozglądałam po pokoju. Po 15 minutach zadzwoniła Nathy, rozmawiałam z nią chwilę a potem wzięłam się za lekcje, nic jej nie mówiłam że jestem w klasie z Bieberem. Było już po 17. Gdy skończyłam, pomaszerowałam do łazienki się załatwić i wykąpać. Wzięłam bieliznę i ręczniki do łazienki i zaczęłam się rozbierać, włączyłam radio i słuchałam muzyki. Gdy już sie zanurzyłam w radiu puścili coś takiego jak ' godzina z Bieberem' czyli przez całą godzinę leciały jego piosenki. Nie chciało mi się tego wylączać. Po kilku piosenkach nawet mi się spodobała jedna ` Be Alright `. Gdy skończyłam się myć, wysuszyłam włosy i wytarłam się. Założyłam bieliznę i lekko związałam włosy w kitkę. Szybko pobiegłam na łóżko i przykryłam się kołdrą. Złapałam za telefon i niestety nie było żadnych sms, ani połączeń. ' Forever alone ' pomyślałam. Dopiero 20 więc jeszcze wstałam z łóżka, spakowałam się i włączyłam tv. Obejrzałam film który akurat leciał. Do szkoły miałam na 9. Po chwili myślenia o całym dniu zasnęłam z nadzieją na lepsze jutro.
Macie tu taki dłuższy :)
dlatego że tyle czekaliscie ;*
przepraszam że tak długo, ale zajęta byłam, mało czasu, nauka i w ogóle.
piątek, 19 kwietnia 2013
...
Jestem tępa, nie wiem po co zakładałam tego bloga jak teraz was tak zaniedbuje ;c
nie mam czasu nic pisać, dodawać.. :/
przepraszam... ;s
nie mam czasu nic pisać, dodawać.. :/
przepraszam... ;s
wtorek, 16 kwietnia 2013
Część VI
Przebudziłam się koło 5, nie mogłam dalej usnąć, do szkoły na 10. Cóż. Wstałam, pomaszerowałam do łazienki przeglądając się w lustrze kilka minut, musiałam się ładnie umalować i ubrać jeżeli nie chciałabym wyjść na jakąś idiotkę. Związałam włosy i przemyślałam sprawę. Mam dużo czasu, więc pójdę się wykąpać. Wlałam ciepłą wodę do wanny. Zapełniłam ją całą. Zamaczałam lekko nogi, by ich nie poparzyć. Następnie całościowo się zanurzyłam. Było mi tak ciepło. Sięgnęłam jeszcze po telefon który leżał na komodzie. Włączyłam byle jaką piosenkę i kontynuowałam kąpanie. Leżałam chwilę bez ruchu, wsłuchując się w tekst piosenki która leciała. Wyszorowałam się cała, zamoczyłam włosy i wlałam w nie szampon. Pachniał niesamowicie. Truskawkowy. Po kilkunastu minutach wyszłam z wanny, sięgnęłam po ręcznik zahaczając o druta na którym był on powieszony. Starłam sobie skórę z biodra. Leciała mi krew. Wytarłam wacikiem i zaczęłam się wycierać. Wysmarowałam się kremem i wróciłam do pokoju. Wyjęłam ciuchy na dziś a także biżuterię i położyłam na łóżku. Czekały tylko by je włożyć. ale była dopiero 7, więc jeszcze 3 godziny. Założyłam bieliznę, szlafrok i pomaszerowałam na dół. Spotkałam tatę.
- Hej tato!
- Cześć córciu, jak tam? wyspałaś się?
- Trochę.. Wstałam o 5, nie mogłam zasnąć.
- Biedactwo. Co ci zrobić na śniadanie?
- nic, zrobię sobie kanapki. - uśmiechnęłam się lekko.
- Dobra - wyszedł z kuchni.
Zabrałam się za robienie sobie śniadania, wyjęłam chleb, masło i dżem truskawkowy. Zrobiłam kilka kanapek i zagotowałam wodę na herbatę. Gdy już wszystko przyszykowałam wzięłam to w rękę i zaniosłam do siebie, siadając przez laptopem. Spojrzałam na telefon i miałam nieodebraną wiadomość od Nathy. Nie odpisałam. Zabrałam się za jedzenie, bo było już po 8. Jeszcze półtorej godziny i muszę wychodzić. Gdy zjadłam powędrowałam do łazienki nakładając lekki makijaż. Tusz, lyner i podkład. Gdy już dobrze wyglądałam wróciłam do pokoju i założyłam ciuchy. Poszłam się jeszcze przejrzeć i sięgnęłam po torebkę chowając długopis, kartkę i wszystkie potrzebne mi rzeczy. Spojrzałam na zegarek i było już po 9, jak ten czas leci. Posłuchałam jeszcze muzyki i poszłam do pokoju brata i poprosiłam by zawiózł mnie do szkoły gdy będzie jechać do siebie. Zgodził się. Ponownie do siebie wróciłam, założyłam letni czarny płaszczyk i do tego białą chustę. Podobał mi się mój strój. Wzięłam torebkę, telefon i pobiegłam na dół. Założyłam czarne balerinki z kokardką i wyszłam z domu. Poczułam wiatr który powiewa moje włosy. Było gorąco. Wsiadłam do czerwonego porshe brata i otworzyłam okno. Poczekałam jeszcze 5 minut słuchając na słuchawkach muzyki i nareszcie przyszedł Kuba.
- No ileż można się szykować, Kuba!
- No sorry, musiałem nałożyć żel.
- Wyglądasz teraz jak ten cały Bieber. - fuj - dodałam.
- Zamknij się, bo na pieszo zaraz pójdziesz. - uśmiechnął się szyderczo.
Siedziałam jak wryta w siedzenie i czekałam aż zawiezie mnie do szkoły. Ciekawe jak będzie. Oczywiście już 10, spóźnę się przez tego..
- Kuba! szybciej, spóźnię się..
- Co? - uśmiechnął się łobuzersko i zwolnił.
- Dobra, przepraszam, mógłbyś się pośpieszyć?
- Spokojnie, zaraz będziemy.
Po 5 minutach dojechaliśmy na miejsce. - Dzięki.. za spóźnienie, wybełkotałam i wysiadłam. Podbiegłam pod szkolę. Była ogromna. Musiałam teraz poszukać sali 107. Powędrowałam na górę. Mało osób zostało na korytarzu, bo zazwyczaj każdy już wszedł. Znalazłam. Dobra wchodzę... Zapukałam.
- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie. Jestem nową... - Rozejrzałam się po sali i zamilkłam.
Wybaczcie że wczoraj nic nie dodałam, następna część jutro. ;3
Jak się podoba?:) miały być dłuższe, ale to się musiało tak skończyć..
@kochamwas
- Hej tato!
- Cześć córciu, jak tam? wyspałaś się?
- Trochę.. Wstałam o 5, nie mogłam zasnąć.
- Biedactwo. Co ci zrobić na śniadanie?
- nic, zrobię sobie kanapki. - uśmiechnęłam się lekko.
- Dobra - wyszedł z kuchni.
Zabrałam się za robienie sobie śniadania, wyjęłam chleb, masło i dżem truskawkowy. Zrobiłam kilka kanapek i zagotowałam wodę na herbatę. Gdy już wszystko przyszykowałam wzięłam to w rękę i zaniosłam do siebie, siadając przez laptopem. Spojrzałam na telefon i miałam nieodebraną wiadomość od Nathy. Nie odpisałam. Zabrałam się za jedzenie, bo było już po 8. Jeszcze półtorej godziny i muszę wychodzić. Gdy zjadłam powędrowałam do łazienki nakładając lekki makijaż. Tusz, lyner i podkład. Gdy już dobrze wyglądałam wróciłam do pokoju i założyłam ciuchy. Poszłam się jeszcze przejrzeć i sięgnęłam po torebkę chowając długopis, kartkę i wszystkie potrzebne mi rzeczy. Spojrzałam na zegarek i było już po 9, jak ten czas leci. Posłuchałam jeszcze muzyki i poszłam do pokoju brata i poprosiłam by zawiózł mnie do szkoły gdy będzie jechać do siebie. Zgodził się. Ponownie do siebie wróciłam, założyłam letni czarny płaszczyk i do tego białą chustę. Podobał mi się mój strój. Wzięłam torebkę, telefon i pobiegłam na dół. Założyłam czarne balerinki z kokardką i wyszłam z domu. Poczułam wiatr który powiewa moje włosy. Było gorąco. Wsiadłam do czerwonego porshe brata i otworzyłam okno. Poczekałam jeszcze 5 minut słuchając na słuchawkach muzyki i nareszcie przyszedł Kuba.
- No ileż można się szykować, Kuba!
- No sorry, musiałem nałożyć żel.
- Wyglądasz teraz jak ten cały Bieber. - fuj - dodałam.
- Zamknij się, bo na pieszo zaraz pójdziesz. - uśmiechnął się szyderczo.
Siedziałam jak wryta w siedzenie i czekałam aż zawiezie mnie do szkoły. Ciekawe jak będzie. Oczywiście już 10, spóźnę się przez tego..
- Kuba! szybciej, spóźnię się..
- Co? - uśmiechnął się łobuzersko i zwolnił.
- Dobra, przepraszam, mógłbyś się pośpieszyć?
- Spokojnie, zaraz będziemy.
Po 5 minutach dojechaliśmy na miejsce. - Dzięki.. za spóźnienie, wybełkotałam i wysiadłam. Podbiegłam pod szkolę. Była ogromna. Musiałam teraz poszukać sali 107. Powędrowałam na górę. Mało osób zostało na korytarzu, bo zazwyczaj każdy już wszedł. Znalazłam. Dobra wchodzę... Zapukałam.
- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie. Jestem nową... - Rozejrzałam się po sali i zamilkłam.
Wybaczcie że wczoraj nic nie dodałam, następna część jutro. ;3
Jak się podoba?:) miały być dłuższe, ale to się musiało tak skończyć..
@kochamwas
sobota, 13 kwietnia 2013
Część V
Obudziły mnie śpiewające ptaszki. Okno było uchylone a więc było je słychać. Było po 9 jak spojrzałam na telefon. Odłożyłam go, jednak znów go złapałam ze zdziwioną miną. - WUT? - krzyknęłam zaspana.
Sms od : Jass.
Misiek, tęsknie, bardzo. Jestem głupi że Ci to piszę bo się tylko przyjaźnimy.. Nie potrafię bez twojego widoku wytrzymać. Nie mogę. Wpadam w weekend na 100%. Już wtorek. Jutro szkoła, czwartek, piątek i jadę do Ciebie!
Pa. Kocham Cię, jak przyjaciółkę </3
Zaniemówiłam po prostu, nie mogłam uwierzyć w to co czytam, on za mną tęskni? nazwał mnie misiem? nie potrafi beze mnie wytrzymać? - Wow.. - wyszeptałam. Po chwili zrozumiałam że mu na mnie zależy i że wpadnie w weekend. Zaczęłam skakać po łóżku ze szczęścia. Dawno się tak nie czułam. Normalnie cud! Zeszłam z łóżka i szybko zbiegłam na dół, mało co nie zabiłam się na schodach. Tato!! Tato!! - krzyczałam na cały dom.
- Córciu spokojnie, co się stało że aż tak krzyczysz? - zaśmiał się.
- Bo do mnie Jass przyjeżdża w weekend, może zostać na noc? PROOOOSZĘ. - zrobiłam minę smutnego pieska.
- Zastanowię się. Ile Ty masz lat.. co wy będziecie robić.. - Wymamrotał.
- Tato! chyba nie myślisz że ja się z nim prześpię, oszalałeś? my się tylko przyjaźnimy. - wybełkotałam.
- Dobra, zgadzam się, miłego weekendu, ale teraz leć się szykować na jutro do szkoły, zawiozę cię z rana. Ok?
- Dobrze, bardzo dziękuje Tatusiu! - rzuciłam mu się na szyje. Odwróciłam się na pięcie i pobiegłam do swojego pokoju. Szybko złapałam za telefon i odpisałam Jassowi.
Sms do : Jass
Gadałam z ojcem, możesz przyjechać na weekend i nocować! zgodził się. + Też Cię kocham, jak przyjaciela Jass. <3
Sms od : Jass
Cieszę się bardzo, obyśmy miło spędzili ten czas, jeszcze na tyg mi wyślesz swój adres i w piątek wieczór jestem u Ciebie, kicia.
Sms do : Jass
Okay, okay. No pa!
Gdy już mu odpisałam odłożyłam iphona i zamierzałam się ubrać. Poszłam do garderoby wybierając krótkie jeansowe spodenki i do tego fioletową bokserkę i także czarny sweterek z długim rękawem który podwinęłam. Podeszłam do lusterka i się przejrzałam. Pomaszerowałam do łazienki się umalować i uczesać. Wyprostowałam włosy i związałam w kitkę. Na twarz nałożyłam tylko puder. Po kilkunastu minutach wylęgłam z łazienki i sobie wyszłam na balkon i posiedzieć z godzinkę czytając książkę. Minęło kilka godzin, przeczytałam prawię całą książkę 'Blask'. Zbiegłam na doł zjeść coś, obiad był na stole. Sznycelki, mmm.. dawno nie jadłam. Gdy skończyłam jeść swój posiłek, umyłam naczynia i powróciłam do siebie szykując na jutro ciuchy galowe. Postanowiłam założyć krótką spódnicę czarną przed kolana, dosięgającą do pępka i do tego białą bokserkę z ćwiekami. Ładny ubiór jak na dzień w szkolę. - pomyślałam. Chciałam gdzieś wyjść a nie siedzieć ciągle w tym domu. Poprosiłam swojego brata by mnie zabrał jak wyjdzie z chłopakami. Jednak nie zgodził się. Co za brat. Zdenerwowana przesiedziałam całe popołudnie przez tv i co chwile puszczali Biebera. - R Z Y G A M - przeliterowałam gdy po raz tysięczny go pokazali. Tata się ze mnie zaczął śmiać. Po kilkunastu minutach zauważyłam że już jest po 19. Pomaszerowałam do kuchni zjeść kolacje i na górę się myć. Lekkim krokiem szłam w stronę schodów, nie miałam na nic już siły. W głowie miałam straszne obawy o jutrzejszym dniu. Nie mogłam się ogarnąć, w brzuchu miałam tysiąc mrówek. Gdy dotarłam do siebie, sięgnęłam do szafki po ręcznik i pobiegłam do łazienki. Włączyłam muzykę, wodę do wanny puściłam, nalałam pełno płynów i zrobiłam dużo piany, musiałam się zrelaksować. Leżałam tak przez godzinę, myśląc przeważnie o moich przyjaciołach i o tym jak za nimi tęsknie, a co dopiero za mamą.. Przykro mi że zgnięła w wypadku. Było to 2 lata temu, a co chwila do tego wracam. Gdy się umyłam cała założyłam bieliznę i pidżamę i wskoczyłam do łóżka. Złapałam za telefon i była już 22. Pobawiłam się nim trochę i postanowiłam iść spać, bo jutro muszę wstać o 8. Na 10 muszę zdążyć do szkoły. Chwilę potem już spałam.
W następnej będzie się działoooo :) Tutaj mało o Bieberze, ale dopiero się rozkręcam. :)
ps. ukradli mi stronę hejtujesz biebera? a może po prostu mu zazdrościsz?
odlajkujcie ją ;]
Sms od : Jass.
Misiek, tęsknie, bardzo. Jestem głupi że Ci to piszę bo się tylko przyjaźnimy.. Nie potrafię bez twojego widoku wytrzymać. Nie mogę. Wpadam w weekend na 100%. Już wtorek. Jutro szkoła, czwartek, piątek i jadę do Ciebie!
Pa. Kocham Cię, jak przyjaciółkę </3
Zaniemówiłam po prostu, nie mogłam uwierzyć w to co czytam, on za mną tęskni? nazwał mnie misiem? nie potrafi beze mnie wytrzymać? - Wow.. - wyszeptałam. Po chwili zrozumiałam że mu na mnie zależy i że wpadnie w weekend. Zaczęłam skakać po łóżku ze szczęścia. Dawno się tak nie czułam. Normalnie cud! Zeszłam z łóżka i szybko zbiegłam na dół, mało co nie zabiłam się na schodach. Tato!! Tato!! - krzyczałam na cały dom.
- Córciu spokojnie, co się stało że aż tak krzyczysz? - zaśmiał się.
- Bo do mnie Jass przyjeżdża w weekend, może zostać na noc? PROOOOSZĘ. - zrobiłam minę smutnego pieska.
- Zastanowię się. Ile Ty masz lat.. co wy będziecie robić.. - Wymamrotał.
- Tato! chyba nie myślisz że ja się z nim prześpię, oszalałeś? my się tylko przyjaźnimy. - wybełkotałam.
- Dobra, zgadzam się, miłego weekendu, ale teraz leć się szykować na jutro do szkoły, zawiozę cię z rana. Ok?
- Dobrze, bardzo dziękuje Tatusiu! - rzuciłam mu się na szyje. Odwróciłam się na pięcie i pobiegłam do swojego pokoju. Szybko złapałam za telefon i odpisałam Jassowi.
Sms do : Jass
Gadałam z ojcem, możesz przyjechać na weekend i nocować! zgodził się. + Też Cię kocham, jak przyjaciela Jass. <3
Sms od : Jass
Cieszę się bardzo, obyśmy miło spędzili ten czas, jeszcze na tyg mi wyślesz swój adres i w piątek wieczór jestem u Ciebie, kicia.
Sms do : Jass
Okay, okay. No pa!
Gdy już mu odpisałam odłożyłam iphona i zamierzałam się ubrać. Poszłam do garderoby wybierając krótkie jeansowe spodenki i do tego fioletową bokserkę i także czarny sweterek z długim rękawem który podwinęłam. Podeszłam do lusterka i się przejrzałam. Pomaszerowałam do łazienki się umalować i uczesać. Wyprostowałam włosy i związałam w kitkę. Na twarz nałożyłam tylko puder. Po kilkunastu minutach wylęgłam z łazienki i sobie wyszłam na balkon i posiedzieć z godzinkę czytając książkę. Minęło kilka godzin, przeczytałam prawię całą książkę 'Blask'. Zbiegłam na doł zjeść coś, obiad był na stole. Sznycelki, mmm.. dawno nie jadłam. Gdy skończyłam jeść swój posiłek, umyłam naczynia i powróciłam do siebie szykując na jutro ciuchy galowe. Postanowiłam założyć krótką spódnicę czarną przed kolana, dosięgającą do pępka i do tego białą bokserkę z ćwiekami. Ładny ubiór jak na dzień w szkolę. - pomyślałam. Chciałam gdzieś wyjść a nie siedzieć ciągle w tym domu. Poprosiłam swojego brata by mnie zabrał jak wyjdzie z chłopakami. Jednak nie zgodził się. Co za brat. Zdenerwowana przesiedziałam całe popołudnie przez tv i co chwile puszczali Biebera. - R Z Y G A M - przeliterowałam gdy po raz tysięczny go pokazali. Tata się ze mnie zaczął śmiać. Po kilkunastu minutach zauważyłam że już jest po 19. Pomaszerowałam do kuchni zjeść kolacje i na górę się myć. Lekkim krokiem szłam w stronę schodów, nie miałam na nic już siły. W głowie miałam straszne obawy o jutrzejszym dniu. Nie mogłam się ogarnąć, w brzuchu miałam tysiąc mrówek. Gdy dotarłam do siebie, sięgnęłam do szafki po ręcznik i pobiegłam do łazienki. Włączyłam muzykę, wodę do wanny puściłam, nalałam pełno płynów i zrobiłam dużo piany, musiałam się zrelaksować. Leżałam tak przez godzinę, myśląc przeważnie o moich przyjaciołach i o tym jak za nimi tęsknie, a co dopiero za mamą.. Przykro mi że zgnięła w wypadku. Było to 2 lata temu, a co chwila do tego wracam. Gdy się umyłam cała założyłam bieliznę i pidżamę i wskoczyłam do łóżka. Złapałam za telefon i była już 22. Pobawiłam się nim trochę i postanowiłam iść spać, bo jutro muszę wstać o 8. Na 10 muszę zdążyć do szkoły. Chwilę potem już spałam.
W następnej będzie się działoooo :) Tutaj mało o Bieberze, ale dopiero się rozkręcam. :)
ps. ukradli mi stronę hejtujesz biebera? a może po prostu mu zazdrościsz?
odlajkujcie ją ;]
czwartek, 11 kwietnia 2013
Część IV
*Jass dobry przyjaciel Claudii, to nie jest Justin Bieber! jak coś)
*Dodaje w nocy, ale już jest piątek, bo nie wiem czy popołudniu bym dała radę coś dodać*
Zaśmiałam się. - poznać mnie? łapiąc mnie w wodzie? myśląc że tym uzyska moją sympatie? nie udało mu się. Nie lubię go i nigdy lubić nie będę.
- Oj Claudia... Never say Never.
- Zamknij się i daj mi spokój! idę do siebie.
Pomaszerowałam po schodach i weszłam do swojego pokoju, zatrzaskując drzwi. Śmierdziało farbą, ale z nimi siedzieć nie będę, jeszcze ten Bieber, omg! Nie mogłam już wytrzymać z nudów więc sięgnęłam po telefon by zadzwonić do Nathy, jednak ona mnie wyprzedziła.
- Hej! właśnie miałam do Ciebie dzwonić.
- Cześć! jak to wczoraj go widziałaś?! jak to możliwe?
- No przechodził koło mojego domu, a ja stałam na balkonie, uśmiechnął się a ja się odwróciłam i wróciłam do pokoju.
- Głupia jesteś, głupia, głupia, głupia!
- Dziś niestety trafiłam w jego ręce.
- CO? - usłyszałam.
- No bo byłam nad jeziorem z kolegą i chciałam popływać, rozbiegłam się, nurkuje a tu wpadam w jego ręce. A potem odeszłam gdy on się zbliżał.
- Jak to.. uciekłaś?! - zapytała wściekła.
- No - Nie mogłam przestać się śmiać.
- Jesteś nienormalna. Ile jabym dała żeby być na twoim miejscu..
- Mówisz to już drugi raz. Ej, muszę kończyć, mam mało na koncie.
- Jess o tobie wspomniał dziś.
- Co? jak to?! co mówił!?
- a nie mówiłaś że nie masz nic na koncie już? zachichotała.
- Mam na chwilę jeszcze.
- Mówił że nie minęło 3 dni a on za tobą tęskni. Miałam Ci nic nie mówić, ale no wiesz..
- Dzięki że mi to powiedziałaś! Od razu mi nastrój poprawiłaś. Mój kochany Jess. Pa!
- Pa kicia!
Rozłączyłam się i zaczęłam skakać ze szczęścia, mój kochany przyjaciel wreszcie o mnie sobie przypomniał i na dodatek za mną tęskni! Jest! Uśmiechałam się sama do siebie. Po chwili złapałam za telefon i do niego zadzwoniłam.
- Hej, kto mówi?
- Hej Jess, to ja...
- Claudia?! jej, nareszcie zadzwoniłaś! nie mogłem nigdzie znaleźć twojego numeru, przepraszam..
- Jak miło że chociaż o mnie pomyślałeś.
- Cały czas o Tobie myślę.. Nie rozumiem jak mogłaś wyjechać.
- Tata, wiesz jaki on jest.
- No wiem, kiedy do nas wpadniesz? bo ja już tęsknie. Nawet się nie pożegnaliśmy.
- Ymm.. Przepraszam, nie wiem. - Za smutniałam
- Tylko tam się nie smuć, daleko mam do Ciebie?
- Jakieś 100km.. Eh, chciałabym Cię przytulić.
- Już niedługo, wpadnę do Ciebie. Czekaj na mnie! w weekend może przyjadę? Chociaż na dzień.
- O jej! naprawdę? Kochany Jesteś! Dziękuje.
- Wszystko dla mojej przyjaciółki.
- Muszę kończyć, tata coś chce..
- Dobra, to ja oddzwonie niedługo, pa! - I się rozłączył.
Mogłabym tak codziennie z nim rozmawiać, to jest dobry przyjaciel, awww. Nareszcie jestem wesoła!
Zeszłam na dół pomóc tacie bo coś chciał. Przyjechało moje łóżko ze sklepu! Jest! nareszcie.
Jackob pomógł tacie wnieść go do mnie. Ja zajrzałam do neta by poszukać dla mnie pościeli. Znalazłam taką różową w czarne serduszka. Była piękna! Od razu ją zamówiłam. Po chwili się skapnęłam że już 19. Wróciłam z góry do siebie, oni jeszcze składali mi to łóżko. Weszłam do łazienki się umyć, rozebrałam się i wślizgnęłam się do wanny. Leżałam sporo w niej, gdy już się wylęgłam, ubrałam i byłam gotowa wejść do pokoju ich już nie było. Cieszyłam się. Położyłam się na moim idealnym łóżku i zasnęłam z misiem w rękach myśląc o Jassie i Bieberze (O.o)
Następny rozdział w sobotę Misiaczki. :)
Komentujcie, bo chce wiedzieć czy ktoś to w ogóle czyta! :3
Postaram się następne rozdziały pisać dłuższe. @kochamwas
*Dodaje w nocy, ale już jest piątek, bo nie wiem czy popołudniu bym dała radę coś dodać*
Zaśmiałam się. - poznać mnie? łapiąc mnie w wodzie? myśląc że tym uzyska moją sympatie? nie udało mu się. Nie lubię go i nigdy lubić nie będę.
- Oj Claudia... Never say Never.
- Zamknij się i daj mi spokój! idę do siebie.
Pomaszerowałam po schodach i weszłam do swojego pokoju, zatrzaskując drzwi. Śmierdziało farbą, ale z nimi siedzieć nie będę, jeszcze ten Bieber, omg! Nie mogłam już wytrzymać z nudów więc sięgnęłam po telefon by zadzwonić do Nathy, jednak ona mnie wyprzedziła.
- Hej! właśnie miałam do Ciebie dzwonić.
- Cześć! jak to wczoraj go widziałaś?! jak to możliwe?
- No przechodził koło mojego domu, a ja stałam na balkonie, uśmiechnął się a ja się odwróciłam i wróciłam do pokoju.
- Głupia jesteś, głupia, głupia, głupia!
- Dziś niestety trafiłam w jego ręce.
- CO? - usłyszałam.
- No bo byłam nad jeziorem z kolegą i chciałam popływać, rozbiegłam się, nurkuje a tu wpadam w jego ręce. A potem odeszłam gdy on się zbliżał.
- Jak to.. uciekłaś?! - zapytała wściekła.
- No - Nie mogłam przestać się śmiać.
- Jesteś nienormalna. Ile jabym dała żeby być na twoim miejscu..
- Mówisz to już drugi raz. Ej, muszę kończyć, mam mało na koncie.
- Jess o tobie wspomniał dziś.
- Co? jak to?! co mówił!?
- a nie mówiłaś że nie masz nic na koncie już? zachichotała.
- Mam na chwilę jeszcze.
- Mówił że nie minęło 3 dni a on za tobą tęskni. Miałam Ci nic nie mówić, ale no wiesz..
- Dzięki że mi to powiedziałaś! Od razu mi nastrój poprawiłaś. Mój kochany Jess. Pa!
- Pa kicia!
Rozłączyłam się i zaczęłam skakać ze szczęścia, mój kochany przyjaciel wreszcie o mnie sobie przypomniał i na dodatek za mną tęskni! Jest! Uśmiechałam się sama do siebie. Po chwili złapałam za telefon i do niego zadzwoniłam.
- Hej, kto mówi?
- Hej Jess, to ja...
- Claudia?! jej, nareszcie zadzwoniłaś! nie mogłem nigdzie znaleźć twojego numeru, przepraszam..
- Jak miło że chociaż o mnie pomyślałeś.
- Cały czas o Tobie myślę.. Nie rozumiem jak mogłaś wyjechać.
- Tata, wiesz jaki on jest.
- No wiem, kiedy do nas wpadniesz? bo ja już tęsknie. Nawet się nie pożegnaliśmy.
- Ymm.. Przepraszam, nie wiem. - Za smutniałam
- Tylko tam się nie smuć, daleko mam do Ciebie?
- Jakieś 100km.. Eh, chciałabym Cię przytulić.
- Już niedługo, wpadnę do Ciebie. Czekaj na mnie! w weekend może przyjadę? Chociaż na dzień.
- O jej! naprawdę? Kochany Jesteś! Dziękuje.
- Wszystko dla mojej przyjaciółki.
- Muszę kończyć, tata coś chce..
- Dobra, to ja oddzwonie niedługo, pa! - I się rozłączył.
Mogłabym tak codziennie z nim rozmawiać, to jest dobry przyjaciel, awww. Nareszcie jestem wesoła!
Zeszłam na dół pomóc tacie bo coś chciał. Przyjechało moje łóżko ze sklepu! Jest! nareszcie.
Jackob pomógł tacie wnieść go do mnie. Ja zajrzałam do neta by poszukać dla mnie pościeli. Znalazłam taką różową w czarne serduszka. Była piękna! Od razu ją zamówiłam. Po chwili się skapnęłam że już 19. Wróciłam z góry do siebie, oni jeszcze składali mi to łóżko. Weszłam do łazienki się umyć, rozebrałam się i wślizgnęłam się do wanny. Leżałam sporo w niej, gdy już się wylęgłam, ubrałam i byłam gotowa wejść do pokoju ich już nie było. Cieszyłam się. Położyłam się na moim idealnym łóżku i zasnęłam z misiem w rękach myśląc o Jassie i Bieberze (O.o)
Następny rozdział w sobotę Misiaczki. :)
Komentujcie, bo chce wiedzieć czy ktoś to w ogóle czyta! :3
Postaram się następne rozdziały pisać dłuższe. @kochamwas
Część III
Obudziłam się przed 10. Rozejrzałam się po pokoju, pustka. Dziwne uczucie miałam w sobie. Po chwili Tata zapukał do mych drzwi.
- Otwórz Cadi, musimy zacząć malować pokój, bo na noc nie wyschnie.
- Już, już.. - odpowiedziałam zaspanym głosem ziewając.
Otworzyłam drzwi a do mojego pokoju wtargnęło 2 chłopaków w wieku mojego brata, mój brat i Ojciec. A ja w pidżamie, co za wstyd!
- Witaj nowa. - Jeden z nich podał mi rękę i się uśmiechnął.
- Ciebie to chyba kojarzę - ledwo do z siebie wydusiłam.
- Chyba przypomniał ci się balkon. - pokazał ząbki.
- Oj chyba tak. Claudia jestem, miło mi. - Wcale nie było miło, jak oni mogli mnie tak nachodzić z rana.
- John, mi tez miło. - Tak, na pewno - pomyślałam.
Idę sobię, nie będę wam przeszkadzać, miłej roboty! - krzyknęłam wychodząc.
Pomaszerowałam na dół coś zjeść, włączyłam tv a w niej.. Oczywiście, Pan Bieberek ze swoimi faneczkami. Nasłuchałam trochę co tam o nim gadają i to przełączyłam. Włączyłam vive i słuchałam muzyki. Gdy zjadłam, musiałam się w coś ubrać, cały dzień w pidżamie siedzieć nie będę. Poszłam do swojej garderoby wybrać jakiś ciuch, założyłam krótkie szorty i bluzkę na ramiączka. Związałam włosy w koka i umalowałam usta błyszczykiem. Gdy już byłam obok siebie weszłam na chwilę do swojego pokoju zobaczyć co tam się dzieje. Pokój był prawie umalowany. Uśmiechnęłam się do chłopaków i powiedziałam - dobra robota! - jednemu przesłałam oczko i zeszłam na dół. Usiadłam przed tv i strasznie się nudziłam.
Po chwili zaczął schodzić John mówiąc - chodź now... to znaczy Claudia, oprowadzę Cię po osiedlu.
- Dzięki wielkie! już nie mogłam tu wytrzymać z nudów. - Westchnęłam.
- To wychodzimy. - odwrócił się do mnie tyłem i poszedł w stronę drzwi.
- Oby nie spotkać.... - wyszeptałam, sądziłam że mnie nie usłyszy.
- Kogo?
- A...
- No?
- Biebera, nie mogę na niego patrzeć!
- Nie lubisz go? - zdziwił się i spojrzał jakby zobaczył ducha.
- Co w tym dziwnego? to zwykła ciota. - Wymamrotałam.
- Ostra jesteś i wredna. - zachichotał.
- Dzięki, możemy już iść? czy masz zamiar tu tak stać?
- Spokojnie, nowa. - zaśmiał się.
- Jeszcze raz mnie nazwiesz nowa i nie żyjesz! rozumiesz?
- Tak, boje się. - Udawał przestraszonego.
Szliśmy w ciszy w końcu on przełamał ciszę i powiedział.
- Może chcesz iść nad jezioro?
- Miło by było. - odpowiedziałam lekko się uśmiechając.
Prowadził mnie przez jakąś drogę. W końcu doszliśmy do jeziora. Było ogromne. Chętnie bym do niego wskoczyła. - Mogę skoczyć? - zapytałam lekko się uśmiechając.
- Pewnie, każdy może, ale jakoś ludzi nie widzę, więc śmiało.
Zdjęłam bluzkę i spodenki, miałam na sobie sam stanik i majtki, jakoś się nie krępowałam. Wzięłam rozbieg i wskoczyłam. Po chwili... Poczułam jakbym wpadała w czyjeś ramiona. Wykrzywiłam się na samą myśl co to może być. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam Biebera. Uśmiechnął się i powiedział - nie bój się shawty, trzymam cię.
- AAAAAAAAAAAAAAAAA, zostaw mnie! nie dotykaj! Puść! krzyczałam całym swoim głosem, odsunęłam się od niego i wybiegłam z jeziora. A tak się pięknie zapowiadało - Pomyślałam.
John spojrzał się na mnie dziwnym wzrokiem. - Nie przeżywaj tak, to to przecież Bieber.
- No i co?! Możemy już iść? on tu idzie... - Wybełkotałam.
- Przywitał się z Johnem jednak ja odeszłam.
- Wracam do domu! - krzyknęłam.
Pobiegłam uliczkami którymi szłam z Johnem i dotarłam do domu cała zdyszana. Po chwili wbiegł John.
- Szybko biegasz. - ledwo wykrztusił.
- Jeżeli trzeba uciec, to bardzo szybko.
- Czemu to zrobiłaś? on chciał cię poznać.
Następna część już jutro! :3
Podoba się? :]
Komentujcie, jeżeli to czytacie, chce wiedzieć ilu was jest i czy opłaca się to pisać :)
@kochamwas
- Otwórz Cadi, musimy zacząć malować pokój, bo na noc nie wyschnie.
- Już, już.. - odpowiedziałam zaspanym głosem ziewając.
Otworzyłam drzwi a do mojego pokoju wtargnęło 2 chłopaków w wieku mojego brata, mój brat i Ojciec. A ja w pidżamie, co za wstyd!
- Witaj nowa. - Jeden z nich podał mi rękę i się uśmiechnął.
- Ciebie to chyba kojarzę - ledwo do z siebie wydusiłam.
- Chyba przypomniał ci się balkon. - pokazał ząbki.
- Oj chyba tak. Claudia jestem, miło mi. - Wcale nie było miło, jak oni mogli mnie tak nachodzić z rana.
- John, mi tez miło. - Tak, na pewno - pomyślałam.
Idę sobię, nie będę wam przeszkadzać, miłej roboty! - krzyknęłam wychodząc.
Pomaszerowałam na dół coś zjeść, włączyłam tv a w niej.. Oczywiście, Pan Bieberek ze swoimi faneczkami. Nasłuchałam trochę co tam o nim gadają i to przełączyłam. Włączyłam vive i słuchałam muzyki. Gdy zjadłam, musiałam się w coś ubrać, cały dzień w pidżamie siedzieć nie będę. Poszłam do swojej garderoby wybrać jakiś ciuch, założyłam krótkie szorty i bluzkę na ramiączka. Związałam włosy w koka i umalowałam usta błyszczykiem. Gdy już byłam obok siebie weszłam na chwilę do swojego pokoju zobaczyć co tam się dzieje. Pokój był prawie umalowany. Uśmiechnęłam się do chłopaków i powiedziałam - dobra robota! - jednemu przesłałam oczko i zeszłam na dół. Usiadłam przed tv i strasznie się nudziłam.
Po chwili zaczął schodzić John mówiąc - chodź now... to znaczy Claudia, oprowadzę Cię po osiedlu.
- Dzięki wielkie! już nie mogłam tu wytrzymać z nudów. - Westchnęłam.
- To wychodzimy. - odwrócił się do mnie tyłem i poszedł w stronę drzwi.
- Oby nie spotkać.... - wyszeptałam, sądziłam że mnie nie usłyszy.
- Kogo?
- A...
- No?
- Biebera, nie mogę na niego patrzeć!
- Nie lubisz go? - zdziwił się i spojrzał jakby zobaczył ducha.
- Co w tym dziwnego? to zwykła ciota. - Wymamrotałam.
- Ostra jesteś i wredna. - zachichotał.
- Dzięki, możemy już iść? czy masz zamiar tu tak stać?
- Spokojnie, nowa. - zaśmiał się.
- Jeszcze raz mnie nazwiesz nowa i nie żyjesz! rozumiesz?
- Tak, boje się. - Udawał przestraszonego.
Szliśmy w ciszy w końcu on przełamał ciszę i powiedział.
- Może chcesz iść nad jezioro?
- Miło by było. - odpowiedziałam lekko się uśmiechając.
Prowadził mnie przez jakąś drogę. W końcu doszliśmy do jeziora. Było ogromne. Chętnie bym do niego wskoczyła. - Mogę skoczyć? - zapytałam lekko się uśmiechając.
- Pewnie, każdy może, ale jakoś ludzi nie widzę, więc śmiało.
Zdjęłam bluzkę i spodenki, miałam na sobie sam stanik i majtki, jakoś się nie krępowałam. Wzięłam rozbieg i wskoczyłam. Po chwili... Poczułam jakbym wpadała w czyjeś ramiona. Wykrzywiłam się na samą myśl co to może być. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam Biebera. Uśmiechnął się i powiedział - nie bój się shawty, trzymam cię.
- AAAAAAAAAAAAAAAAA, zostaw mnie! nie dotykaj! Puść! krzyczałam całym swoim głosem, odsunęłam się od niego i wybiegłam z jeziora. A tak się pięknie zapowiadało - Pomyślałam.
John spojrzał się na mnie dziwnym wzrokiem. - Nie przeżywaj tak, to to przecież Bieber.
- No i co?! Możemy już iść? on tu idzie... - Wybełkotałam.
- Przywitał się z Johnem jednak ja odeszłam.
- Wracam do domu! - krzyknęłam.
Pobiegłam uliczkami którymi szłam z Johnem i dotarłam do domu cała zdyszana. Po chwili wbiegł John.
- Szybko biegasz. - ledwo wykrztusił.
- Jeżeli trzeba uciec, to bardzo szybko.
- Czemu to zrobiłaś? on chciał cię poznać.
Następna część już jutro! :3
Podoba się? :]
Komentujcie, jeżeli to czytacie, chce wiedzieć ilu was jest i czy opłaca się to pisać :)
@kochamwas
środa, 10 kwietnia 2013
Część II
Postanowiłam że tą część dam wam wcześniej niż zaplanowałam, a to dzięki waszym komentarzom!
Jesteście świetni i dziękuje za te komplementy, będę się starać pisać lepiej. :*
Poszłam za nimi, rozejrzałam się. Szukałam wymarzonego łóżka. Z takim baldachimem? nad głową. Chyba tak to się nazywa. Zawsze mi się to podobało, wyglądało to jakby jakaś królowa w nim spała. Swój pokój chciałam cały na ciemny róż. Wyszukałam dywan który musiałam mieć u siebie. Ciemny róż z białym, ładnie się to komponowało. Tym razem musiałam iść poszukać jakieś szafy do garderoby i kilka szafek na książki i różne bzdury. A no i biurko na laptopa. Znalazłam wszystko, pozapisywałam numery tych rzeczy i wróciłam do mojego Ojca. Pokazałam mu co chcę. - Powiedział że zaraz to kupi. Z chęcią wróciłam do samochodu i czekałam aż kupią wszystko do swoich pokoi. Salon, kuchnia, jadalnia i łazienki były już zrobione. Przez ten czas przeglądałam się w lusterku, byłam blondynką z niebieskimi oczami, miałam także aparat na zębach, więc jak się uśmiechałam wyglądałam przesłodko. Mam za dobrą samo-ocenę o sobie! - Pomyślałam. Po 15 minutach wrócili. W czasie drogi przyglądałam się mojemu bratu i zastanawiałam się czemu nie ma dziewczyny.. Taki przystojny. Był wysokim brunetem z szarymi oczami i lekko przyciętymi włosami które spadały mu czoło. Miał dołeczki, to go posładzało. No i ubierał się dobrze, rurki, koszule i tak dalej. Nie rozumiałam tego. Pojechaliśmy do domu. Gdy wróciłam Ojciec poprosił mnie abym zrobiła obiad, zgodziłam się, by nie robić kłótni i tak mi się nudziło. Byliśmy strasznie głodni. Po jakimś czasie przygotowałam spagetti i usiedliśmy wszyscy razem. Tata z bratem się pomodlili. Ja jednak jestem nie wierząca. Zaczekałam na nich, gdy skończyli zaczęłam jeść. Nie przeszkadzało Ojcu iż jestem niewierząca, gdyby była tu jednak mama kazała by mi się pomodlić. Po chwili powiedział brat
- Nawet dobre Ci to wyszło, gratulacje. - uśmiechnął się.
- Dzięki. - Odpowiedziałam lekko się rumieniąc. Nie zjadłam wszystkiego, podziękowałam za posiłek, który sama przyrządziłam i poszłam w stronę swojego pokoju. Gdy wchodziłam na schody pomyślałam że ładnie by wyglądało gdyby moje zdjęcie wisiało na ścianie przy schodach. Pobiegłam do siebie, weszłam i poczułam słodki zapach, a no tak, to moje perfumy. Poszperałam w kartonach i znalazłam swoje zdjęcie, wróciłam na schody i je powiesiłam. Ponownie pomaszerowałam do pokoju, usiadłam na podłodze i pomyślałam o tym co będzie za te kilka dni. W końcu 3 dni i szkoła, boję się strasznie. Co jeśli będę nielubiana? Eh, panicznie się boję. Zbliżał się już wieczór, wyjęłam materac i swojego laptopa. Przed włączeniem go jeszcze poszłam się umyć. Z pół godziny siedziałam w wannie i rozmyślałam. Przy okazji pomyślałam o Bieberze. - Co one w nim widzą.. Cholera! taka ciota z niego że ojezu! - Wymamrotałam. - Ah te jego faneczki. - Zaśmiałam się cicho. Po kilku minutach wyszłam z wanny, wysmarowałam się kremem, ubrałam pidżamę i powędrowałam na materac. Włączyłam laptopa i złapałam za telefon. Zadzwoniłam do Nathy.
- No hej, miałam dzwonić, to dzwonię.
- No siema, siema Misiek. No i jak tam?
- A nic takiego, byłam na zakupach, jak zwykle tata rozrzutny..
- Jakie sobie meble wybrałaś?
- A prawie wszystkie białe drewno lub róż. - zaśmiałam się. - jestem niemożliwa.
- No jesteś, obsesja. W ogóle za 2 miesiące będzie koncert Biebera!
- Nie mów mi nic o nim, dowiedziałam się że mieszka w moim mieście, masakra.
- COOOOOOOOOOOOOOOOOO? AAAAAAAAAAAAAAAAAA - usłyszałam tylko to.
- Uspokój się, to tylko Bieber. Zwykła ciota. - Wybełkotałam.
- Jak możesz.. Ile ja bym dała żeby być na twoim miejscu.
- Chcesz to się zamień, mi bez różnicy, chce wrócić do Ciebie i do Jessa.
- Nadal?
- No co nadal? brakuje mi go bardzo.
- To się do niego odezwij, problem?
- Nie, to on powinien.
- Gadałam z nim ostatnio...
- I co? i co? mówił coś o mnie?
- Nie..
- Wiedziałam, dobra, kładę się spać już.. Odezwę się za jakiś czas.. Pa, kocham cie!
- Ja ciebie też, nie bądź smutna, pa!
Odłożyłam telefon i za smutniałam. Zamknęłam laptopa i położyłam się patrząc w okno. Widząc te piękne gwiazdy. Właśnie teraz tego potrzebowałam, wyjść i się przewietrzyć. Wyszłam na balkon, było dopiero po 21. Ledwo się ściemniało. Stałam w pidżamie jak głupia. Dobrze że nikt nie przechodził. Po chwili usłyszałam jakieś piski. - Cholera! co to jest! nawet odpocząć nie da. - Stałam dłużej aż w końcu zobaczyłam... Biebera z faneczkami. Piszczały na jego widok, a mi się nie dobrze zrobiło. Jak one mogły tak na niego lecieć. Masakra. W jednej sekundzie spojrzał na mnie, prosto w oczy. Uśmiechnął się do mnie. - Co to ma być! - parsknęłam pod nosem i wróciłam do pokoju. Nawet tu, w takiej ciszy muszę spotkać tego debila. Kompletnie się dobiłam. Idę spać! - wymamrotałam. Złapałam misia i się położyłam, przed zaśnięciem napisałam sms'a.
Do: Natha
: widziałam twoją miłość za oknem, uśmiechała się do mnie, niestety nic za to nie dostała. Bywa. Dobranoc.
Nie otrzymałam odpowiedzi, pewnie zasnęła, po chwili ja też usnęłam z myślą czemu on się do mnie uśmiechnął.
Czekam na komentarze, to one mnie motywują! proszę! :)
Następna część już wkrótce Kochani :*
Podoba się jak na razie? @kochamwas
Jesteście świetni i dziękuje za te komplementy, będę się starać pisać lepiej. :*
Poszłam za nimi, rozejrzałam się. Szukałam wymarzonego łóżka. Z takim baldachimem? nad głową. Chyba tak to się nazywa. Zawsze mi się to podobało, wyglądało to jakby jakaś królowa w nim spała. Swój pokój chciałam cały na ciemny róż. Wyszukałam dywan który musiałam mieć u siebie. Ciemny róż z białym, ładnie się to komponowało. Tym razem musiałam iść poszukać jakieś szafy do garderoby i kilka szafek na książki i różne bzdury. A no i biurko na laptopa. Znalazłam wszystko, pozapisywałam numery tych rzeczy i wróciłam do mojego Ojca. Pokazałam mu co chcę. - Powiedział że zaraz to kupi. Z chęcią wróciłam do samochodu i czekałam aż kupią wszystko do swoich pokoi. Salon, kuchnia, jadalnia i łazienki były już zrobione. Przez ten czas przeglądałam się w lusterku, byłam blondynką z niebieskimi oczami, miałam także aparat na zębach, więc jak się uśmiechałam wyglądałam przesłodko. Mam za dobrą samo-ocenę o sobie! - Pomyślałam. Po 15 minutach wrócili. W czasie drogi przyglądałam się mojemu bratu i zastanawiałam się czemu nie ma dziewczyny.. Taki przystojny. Był wysokim brunetem z szarymi oczami i lekko przyciętymi włosami które spadały mu czoło. Miał dołeczki, to go posładzało. No i ubierał się dobrze, rurki, koszule i tak dalej. Nie rozumiałam tego. Pojechaliśmy do domu. Gdy wróciłam Ojciec poprosił mnie abym zrobiła obiad, zgodziłam się, by nie robić kłótni i tak mi się nudziło. Byliśmy strasznie głodni. Po jakimś czasie przygotowałam spagetti i usiedliśmy wszyscy razem. Tata z bratem się pomodlili. Ja jednak jestem nie wierząca. Zaczekałam na nich, gdy skończyli zaczęłam jeść. Nie przeszkadzało Ojcu iż jestem niewierząca, gdyby była tu jednak mama kazała by mi się pomodlić. Po chwili powiedział brat
- Nawet dobre Ci to wyszło, gratulacje. - uśmiechnął się.
- Dzięki. - Odpowiedziałam lekko się rumieniąc. Nie zjadłam wszystkiego, podziękowałam za posiłek, który sama przyrządziłam i poszłam w stronę swojego pokoju. Gdy wchodziłam na schody pomyślałam że ładnie by wyglądało gdyby moje zdjęcie wisiało na ścianie przy schodach. Pobiegłam do siebie, weszłam i poczułam słodki zapach, a no tak, to moje perfumy. Poszperałam w kartonach i znalazłam swoje zdjęcie, wróciłam na schody i je powiesiłam. Ponownie pomaszerowałam do pokoju, usiadłam na podłodze i pomyślałam o tym co będzie za te kilka dni. W końcu 3 dni i szkoła, boję się strasznie. Co jeśli będę nielubiana? Eh, panicznie się boję. Zbliżał się już wieczór, wyjęłam materac i swojego laptopa. Przed włączeniem go jeszcze poszłam się umyć. Z pół godziny siedziałam w wannie i rozmyślałam. Przy okazji pomyślałam o Bieberze. - Co one w nim widzą.. Cholera! taka ciota z niego że ojezu! - Wymamrotałam. - Ah te jego faneczki. - Zaśmiałam się cicho. Po kilku minutach wyszłam z wanny, wysmarowałam się kremem, ubrałam pidżamę i powędrowałam na materac. Włączyłam laptopa i złapałam za telefon. Zadzwoniłam do Nathy.
- No hej, miałam dzwonić, to dzwonię.
- No siema, siema Misiek. No i jak tam?
- A nic takiego, byłam na zakupach, jak zwykle tata rozrzutny..
- Jakie sobie meble wybrałaś?
- A prawie wszystkie białe drewno lub róż. - zaśmiałam się. - jestem niemożliwa.
- No jesteś, obsesja. W ogóle za 2 miesiące będzie koncert Biebera!
- Nie mów mi nic o nim, dowiedziałam się że mieszka w moim mieście, masakra.
- COOOOOOOOOOOOOOOOOO? AAAAAAAAAAAAAAAAAA - usłyszałam tylko to.
- Uspokój się, to tylko Bieber. Zwykła ciota. - Wybełkotałam.
- Jak możesz.. Ile ja bym dała żeby być na twoim miejscu.
- Chcesz to się zamień, mi bez różnicy, chce wrócić do Ciebie i do Jessa.
- Nadal?
- No co nadal? brakuje mi go bardzo.
- To się do niego odezwij, problem?
- Nie, to on powinien.
- Gadałam z nim ostatnio...
- I co? i co? mówił coś o mnie?
- Nie..
- Wiedziałam, dobra, kładę się spać już.. Odezwę się za jakiś czas.. Pa, kocham cie!
- Ja ciebie też, nie bądź smutna, pa!
Odłożyłam telefon i za smutniałam. Zamknęłam laptopa i położyłam się patrząc w okno. Widząc te piękne gwiazdy. Właśnie teraz tego potrzebowałam, wyjść i się przewietrzyć. Wyszłam na balkon, było dopiero po 21. Ledwo się ściemniało. Stałam w pidżamie jak głupia. Dobrze że nikt nie przechodził. Po chwili usłyszałam jakieś piski. - Cholera! co to jest! nawet odpocząć nie da. - Stałam dłużej aż w końcu zobaczyłam... Biebera z faneczkami. Piszczały na jego widok, a mi się nie dobrze zrobiło. Jak one mogły tak na niego lecieć. Masakra. W jednej sekundzie spojrzał na mnie, prosto w oczy. Uśmiechnął się do mnie. - Co to ma być! - parsknęłam pod nosem i wróciłam do pokoju. Nawet tu, w takiej ciszy muszę spotkać tego debila. Kompletnie się dobiłam. Idę spać! - wymamrotałam. Złapałam misia i się położyłam, przed zaśnięciem napisałam sms'a.
Do: Natha
: widziałam twoją miłość za oknem, uśmiechała się do mnie, niestety nic za to nie dostała. Bywa. Dobranoc.
Nie otrzymałam odpowiedzi, pewnie zasnęła, po chwili ja też usnęłam z myślą czemu on się do mnie uśmiechnął.
Czekam na komentarze, to one mnie motywują! proszę! :)
Następna część już wkrótce Kochani :*
Podoba się jak na razie? @kochamwas
Część I
Był to jeden z sierpniowych dni, koniec wakacji. Właśnie wprowadziłam się do mojego nowego domu w Screetschow. Małe miasteczko parę setnych kilometrów od poprzedniego. Podobno będę miała teraz bliżej do szkoły, chyba tylko kilka uliczek. Ale jednego się boje, nowych ludzi, tego jak będą gadać o mnie i o tym że jestem 'nowa'. Szłam na górę w stronę swojego pokoju. Podobno miałam balkon, nareszcie będę mogła w nocy wyjść i popatrzeć na gwiazdy. Otworzyłam drzwi i ujrzałam wielkie pomieszczenie, lecz było puste. Za kilka godzin będę jechać po nowe meble. Wyszłam na balkon, ładny był widok. Spojrzałam w górę i zaczarował mnie zachód słońca. Był piękny. Cóż mówić, mogłabym tam stać i stać. Jeszcze tylko zerknęłam na ulicę. Szło kilku chłopców. Spojrzeli wszyscy na mnie i mi pomachali. - Witaj nowa. - Wykrzyczał jeden. Uśmiechnęłam się i wróciłam do pokoju. Zaczyna się - pomyślałam. - 'nowa'. Po chwili usłyszałam jak Tata mnie woła. - Claudia! zejdź na dół i pomóż mi trochę. - już idę.. - wykrzyczałam z gniewem. Zawsze tylko ja muszę pomagać, no bo oczywiście mój kochany braciszek już wyszedł. Powędrowałam na dół a Ojciec podarował mi moje kartony z ciuchami.
- Czemu Kuba jak zwykle mógł wyjść? On ma zawsze lepiej! - spojrzałam na niego z wrogą miną.
- Nie przesadzaj Claudia, macie tak samo! - podniósł głos i dodał.
- Nie krzycz na mnie więcej, jesteś za młoda. - Wykrzywiłam twarz i wróciłam do siebie, położyłam kartony na ziemię i przy okazji usiadłam na poduszce. W takich chwilach tęsknie za mamą. Wygrzebałam z kartonu album ze zdjęciami. Oglądałam wszystkie po kolei, każde zdjęcie było zrobione z moją kochaną matką. Łzy spłynęły mi po policzkach. Po chwili wykonałam dziwny ruch. Przytuliłam zdjęcie z mamą. Otarłam łzę która została mi na poliku i wróciłam do Taty. Spojrzał na mnie i spytał.
- Płakałaś?
- Nie, pudełko było zakurzone a ja mam uczulenie na pył. - wymamrotałam. Oby uwierzył - pomyślałam.
- Dobra, to weź jeszcze te 2 kartony, resztę wezmę za Ciebie, gdy to zrobisz ubierz się jakoś i pojedziemy po meble. - Uśmiechnął się.
- Dziękuje i ok, za pół godziny będę gotowa. - Miałam już wchodzić na górę ale do domu wszedł Jackob.
- O zjawiłeś się, może pomógłbyś trochę, a nie wszystko za Ciebie tata robi! - powiedziałam dość głośno.
- Zamknij się smarkulo. - Posłał mi chamski uśmiech. Wiedział że mu ojciec nic nie zrobi.
- Oj skończcie już, Cadi idź się przebierz i wracaj, Jackob pomóż mi. - Gdy to usłyszałam wróciłam do swojego pokoju? jeżeli mogę to tak nazwać, zero mebli tylko kartony. Zamknęłam drzwi na klucz, poszukałam jakiś ciuchów i się przebrałam. - Cieszę się że mam chociaż w pokoju łazienkę. - Wyszeptałam do siebie. Poszłam w stronę łazienki, przemyłam twarz i ręce. Gdy już czułam się czysta, wytarłam się i wyszłam ponownie na balkon. Usiadłam na krześle czy tam kanapie wyciągnęłam swojego Iphona i zadzwoniłam do Nathaly. Mojej przyjaciółki. Nie odbierała, więc postanowiłam zadzwonić na jej mamy telefon. Po chwili usłyszałam.
- Tak słucham?
- Dzień dobry, jest może Nathy?
- Jest, już Ci ją podaję.
- Dziękuje.
- Hej Claudia! Kochana, jak się czujesz?
- Cześć Nath, a nie najlepiej, dziwnie się tu czuje bez Ciebie, nie wiem jak ja wytrzymam, a co u Ciebie?
- U mnie jak zawsze dobrze, tylko jakoś kłócę się ciągle z Chrisem.
- Zobaczysz że wszystko się ułoży. Czemu się nie mogłam do Ciebie dodzwonić?
- Bo w tym samym czasie ja dzwoniłam do Ciebie. Hahaha - zaśmiała się. - Telepatia. - Dodała.
- No jasne. - Cicho zachichotałam.
- Tęsknie już za Tobą, chociaż nie ma cię tylko dzień.
- Ja za Tobą bardziej, cholera! muszę już kończyć, ojciec woła, jedziemy po meble, odezwę się wieczorem. Pa!
- No dobra, pa! miłego dnia. - Usłyszałam to i się rozłączyłam.
Powędrowałam na dół. Od razu wyszłam przed dom, czekali już na mnie w samochodzie. Zamknęłam drzwi i poszłam w stronę samochodu. Wsiadłam i pojechaliśmy.
Jackob włączył radio. W nim leciał.. Jak on się nazywał? a no tak! - Justin Bieber. - Na same jego imię i nazwisko niedobrze mi się robi. - Wyłącz to! Nie cierpię go! - Wyłączył.
Ale za to odezwał się.. - Słyszałem że jakieś pół roku temu się tu wprowadził.
- Że co?! Cholera! Obym go tylko nie spotkała, bo go rozgryzę! - wymamrotałam.
- Spokojnie Cadi. - Odezwał się mój brat.
- Jesteśmy na miejscu, to tak. Jackob Ty idziesz ze mną. Cadi, idź wybierz meble do twojego pokoju, farbę i co tam chcesz, ja za wszystko zapłacę. - Powiedział idąc z Jackobem w stronę sklepu.
Dziękuje. - wybełkotałam. - Wcale nie było mi miło że tata tyle wydawał, nigdy nie był oszczędny..
To dopiero początek, jak wam się podoba? ;)
- Czemu Kuba jak zwykle mógł wyjść? On ma zawsze lepiej! - spojrzałam na niego z wrogą miną.
- Nie przesadzaj Claudia, macie tak samo! - podniósł głos i dodał.
- Nie krzycz na mnie więcej, jesteś za młoda. - Wykrzywiłam twarz i wróciłam do siebie, położyłam kartony na ziemię i przy okazji usiadłam na poduszce. W takich chwilach tęsknie za mamą. Wygrzebałam z kartonu album ze zdjęciami. Oglądałam wszystkie po kolei, każde zdjęcie było zrobione z moją kochaną matką. Łzy spłynęły mi po policzkach. Po chwili wykonałam dziwny ruch. Przytuliłam zdjęcie z mamą. Otarłam łzę która została mi na poliku i wróciłam do Taty. Spojrzał na mnie i spytał.
- Płakałaś?
- Nie, pudełko było zakurzone a ja mam uczulenie na pył. - wymamrotałam. Oby uwierzył - pomyślałam.
- Dobra, to weź jeszcze te 2 kartony, resztę wezmę za Ciebie, gdy to zrobisz ubierz się jakoś i pojedziemy po meble. - Uśmiechnął się.
- Dziękuje i ok, za pół godziny będę gotowa. - Miałam już wchodzić na górę ale do domu wszedł Jackob.
- O zjawiłeś się, może pomógłbyś trochę, a nie wszystko za Ciebie tata robi! - powiedziałam dość głośno.
- Zamknij się smarkulo. - Posłał mi chamski uśmiech. Wiedział że mu ojciec nic nie zrobi.
- Oj skończcie już, Cadi idź się przebierz i wracaj, Jackob pomóż mi. - Gdy to usłyszałam wróciłam do swojego pokoju? jeżeli mogę to tak nazwać, zero mebli tylko kartony. Zamknęłam drzwi na klucz, poszukałam jakiś ciuchów i się przebrałam. - Cieszę się że mam chociaż w pokoju łazienkę. - Wyszeptałam do siebie. Poszłam w stronę łazienki, przemyłam twarz i ręce. Gdy już czułam się czysta, wytarłam się i wyszłam ponownie na balkon. Usiadłam na krześle czy tam kanapie wyciągnęłam swojego Iphona i zadzwoniłam do Nathaly. Mojej przyjaciółki. Nie odbierała, więc postanowiłam zadzwonić na jej mamy telefon. Po chwili usłyszałam.
- Tak słucham?
- Dzień dobry, jest może Nathy?
- Jest, już Ci ją podaję.
- Dziękuje.
- Hej Claudia! Kochana, jak się czujesz?
- Cześć Nath, a nie najlepiej, dziwnie się tu czuje bez Ciebie, nie wiem jak ja wytrzymam, a co u Ciebie?
- U mnie jak zawsze dobrze, tylko jakoś kłócę się ciągle z Chrisem.
- Zobaczysz że wszystko się ułoży. Czemu się nie mogłam do Ciebie dodzwonić?
- Bo w tym samym czasie ja dzwoniłam do Ciebie. Hahaha - zaśmiała się. - Telepatia. - Dodała.
- No jasne. - Cicho zachichotałam.
- Tęsknie już za Tobą, chociaż nie ma cię tylko dzień.
- Ja za Tobą bardziej, cholera! muszę już kończyć, ojciec woła, jedziemy po meble, odezwę się wieczorem. Pa!
- No dobra, pa! miłego dnia. - Usłyszałam to i się rozłączyłam.
Powędrowałam na dół. Od razu wyszłam przed dom, czekali już na mnie w samochodzie. Zamknęłam drzwi i poszłam w stronę samochodu. Wsiadłam i pojechaliśmy.
Jackob włączył radio. W nim leciał.. Jak on się nazywał? a no tak! - Justin Bieber. - Na same jego imię i nazwisko niedobrze mi się robi. - Wyłącz to! Nie cierpię go! - Wyłączył.
Ale za to odezwał się.. - Słyszałem że jakieś pół roku temu się tu wprowadził.
- Że co?! Cholera! Obym go tylko nie spotkała, bo go rozgryzę! - wymamrotałam.
- Spokojnie Cadi. - Odezwał się mój brat.
- Jesteśmy na miejscu, to tak. Jackob Ty idziesz ze mną. Cadi, idź wybierz meble do twojego pokoju, farbę i co tam chcesz, ja za wszystko zapłacę. - Powiedział idąc z Jackobem w stronę sklepu.
Dziękuje. - wybełkotałam. - Wcale nie było mi miło że tata tyle wydawał, nigdy nie był oszczędny..
To dopiero początek, jak wam się podoba? ;)
Bohaterowie:
Claudia Hudgens - Lat 16, uczęszcza do 3 klasy gimnazjum. (Głowna Bohaterka)
Jackob Hudgens - Rodzony brat Claudii, lat 17, uczęszcza do 1 klasy liceum.
Justin Bieber - Lat 16, uczęszcza do 3 klasy gimnazjium. (Bohater drugo-planowy)
O reszcie dowiecie się w trakcie opowiadania.
Życzę miłego czytania, cześć! :)
Jackob Hudgens - Rodzony brat Claudii, lat 17, uczęszcza do 1 klasy liceum.
Justin Bieber - Lat 16, uczęszcza do 3 klasy gimnazjium. (Bohater drugo-planowy)
O reszcie dowiecie się w trakcie opowiadania.
Życzę miłego czytania, cześć! :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)